"Dlaczego Ona mówi jak się ubierać?"- to często zadawane pytanie. Maja Sablewska niewątpliwie jest postacią kontrowersyjną. Jednych przyciąga, ciekawi. Inni mają do Niej negatywny stosunek. Zmiana branży z managera na doradcę wizerunkowego zagwarantowała Mai szereg pytań, nutkę oburzenia lub zaskoczenia, ogólne zaciekawienie. W swoim programie Sablewska pomaga zagubionym kobietom, walczy z ich kompleksami, doradza. Czy warto Ją tak surowo oceniać?
Czy często słyszysz, że Twój
program jest zbliżony do produkcji brytyjskich o tej samej tematyce?
- Cały czas to słyszę. Że jest
podobny do Trinny & Susannah lub Goka. Ale mówią to osoby, które zazwyczaj
nigdy nie oglądały mojego programu. U mnie moda jest jakby „kropką nad i”.
Uważam, że moda w Polsce zaczyna się pod ubraniem. Gdyby wszyscy byli tak
wyzwoleni jak ulice w Londynie, to mój projekt miałby inną konwencję.
Wtedy mogłabym robić taki program jak
Brytyjczycy, zmieniać otoczkę. Ale mnie zależy na tym, żeby dać kobietom coś
więcej. Chcę je poznać, … ich historie, odkryć co wprawia je w kompleksy.
Najwspanialsze jest to, że zawsze podczas finału, na twarzach moich
podopiecznych jawi się szczery uśmiech. Wiem, że te kobiety czują się
odmienione, uwolnione od kompleksów. W Polsce mamy szarą mentalność, szare
ulice. Chciałabym to po prostu zmienić.
Jesteś pewnego rodzaju
psychologiem.
- Podobno nie mogę tak mówić, bo
ostatnio pani psycholog oznajmiła mi, że jestem terapeutą. Ani psychologiem,
ani terapeutą. Jestem zwykła kobietą, która przeszła swoje w życiu, która ma
bagaż doświadczeń i chce dzielić się swoim doświadczeniem.
Przyjaciółka…
- Może i przyjaciółka. Mówią, że
jak rozmawiam z tymi kobietami, to angażuję w to całą siebie. Nie widzę kamer,
skupiam się na osobie przede mną. Dla mnie większym autorytetem nie jest
psycholog, terapeuta czy psychiatra, lecz pociągająca osobowość - Oprah na
przykład. Streszczę pewną historię. Uczestniczyłam ostatnio w spotkaniu,
na którym była pewna pani psycholog, na co dzień pracująca z dziećmi. Miała tak
realistyczne podejście do życia, że gdyby ktoś zaproponował mi pracę z nią, to
nigdy na to bym nie przystanęła. Trzeba pokazywać ludziom pozytywne strony
życia. A jak mnie nazywają, jest mi to
obojętne.
Czujesz się kobietą sukcesu?
- Jeszcze nie. Myślę, że sukces dopiero przede
mną. Śmieję się, że przez ostatni rok, kiedy robię to co czuję, w czym jestem
spełniona, to robię coś pożytecznego. Mówić o sukcesie jest jeszcze za
wcześnie.
Odchodząc od tematu mody, mam
wrażenie, że manager stoi zawsze w cieniu gwiazdy, a to on robi najwięcej.
Czujesz się teraz doceniona?
- Jako manager czułam się pominięta.
W momencie, kiedy postawiłam na swój rozwój, moje artystki się ode mnie
odwróciły. Ale to dodało mi skrzydeł. Zmieniłam wszystko o 180 stopni. Nie
poddałam się. Kiedy wszyscy myśleli, że jestem skończona, ja zakasałam rękawy i
wzięłam się do roboty. Znalazłam swojego agenta, który jest moim biznesowym partnerem i rozpoczęłam
pracę. I to chyba o to chodzi. Jeżeli coś nie idzie w tym kierunku, w którym
byśmy chcieli, musimy znaleźć alternatywę.
Jesteś bojową osobą. Te wszystkie
przykre doświadczenia kreowały Twój charakter?
- Ja mam grubą skórę. Wiem, że
mogę wyglądać na dziewczynkę, blondynkę…
Właśnie wręcz przeciwnie. Raczej
na silną kobietę.
- Tak? Myślałam, że na odwrót.
Ale to dobrze. Czekam. Czas wszystko weryfikuje. Nie lubię przemocy, agresji.
Prawda zawsze broni się sama.
Sablewskiej sposób na modę - obejrzyj jeden odcinek i wyrób swoją własną opinię.