28 stycznia 2014

Arabski mit

       Temat Bliskiego Wschodu w gruncie rzeczy nie jest obcy. Pierwsze obrazy, jakie mamy przed oczami, to niezliczona ilość tamtejszych wojen, kulminacja religii w Jerozolimie oraz ogólne przeświadczenie o arabskim terrorze. Chyba, że naszym bohaterem procesu wyobrażania jest przeciętny fanatyk podróży drogimi liniami lotniczymi. Wtedy jawi się nam gorący Egipt, przystojni szejkowie, Damaszek, jako ideał dla azjatyckich 'fotografów'. A Jerozolima to Jerozolima- jak tu nie odwiedzić Ziemi Świętej.
 
Skąd się biorą nasze przeświadczenia?
       Oczywistym źródłem są media. Niestety wielu ludzi zapomina o priorytetach panujących w świecie telewizji i nie umie przyjąć dystansu do przedstawianych mu klatek. O ile takie punkty odniesienia jak radio czy prasa starają się dostarczać informacji, tak telewizja umiejętnie i z premedytacją manipuluje odbiorcą. Nie to jest zaskoczeniem, lecz siła i skala tych negatywnych zabiegów.
 
Bliski Wschód to nie tylko konflikt izraelsko-arabski i wszelakie wojny
.
        W ostatnich latach przedmiotem polemiki jest Syria. Wątpię, aby było to miejsce chętnie odwiedzane przez turystów. Myśląc o tym miejscu, wspominamy zamachy, połamane flagi, antyzachodnie hasła. Każdego Araba nazywamy Muzułmaninem, a każdego Muzułmanina 'męczennikiem'. Uważamy, że rodziny zamachowców są dumne, gdy jeden z nich, w imię Allaha, wysadza amerykańską stację metra lub brytyjski sklepik. Niewiele osób jednak wie, jak wygląda przynależność do Hamasu (co po arabsku znaczy poświęcenie. Nawiasem mówiac: telewizja epatuje nas arabskimi słowami, tylko dlatego, że brzmi to ciekawiej lub groźniej. Nikt nie przestraszyłby się słysząc o Fundamencie czy Ludzie Bożym, czyli o Al-Kaidzie i Hezbollah. Oglądając kadry z Bliskiego Wschodu wszędzie uderzają nas roztańczone arabskie znaki. Wygląda to egzotycznie, dopóki ktoś nam nie powie, że patrzymy na 'Zajazd u Hosniego' lub 'Ariel-dwa w cenie jednego'). Chętni do bycia członkiem Hamasu nie są werbowani. Są to ochotnicy, z reguły bardzo młodzi i ślepo wierzący w ideały tej organizacji. Nagrywają oni wideo z pożegnaniem i wracają do domów. Wydaje się blahostką, ale to jest właśnie podpisanie dożywotnego dowodu członkostwa. Rola 'męczennika' polega na stawieniu się, gdy zajdzie taka potrzeba (czyt. ktoś 'z góry' będzie miał taką zachciankę). Ubiera się w bombową kamizelkę i rusza do wyznaczonego miejsca zamachu. To wszystko... nie biega z bronią po ulicach, nie bombarduje urzedów, nie porywa ludzi. Po prostu w imię jakieś ideologii poświęca swoje życie, wierząc, że będzie za to nagrodzony. Nie w naszej gestii leży dyskusja na temat słuszności tego czynu. Ale mimo tego, iż rodzina będzie udawać dumę i szczęście, musimy pamiętać, że jest to dla nich ogromny szok i tragedia.
 
         Kolejnym mitem jest oczywiście sytuacja kobiet. Kraje arabskie mają inne priorytety niż my- ludzie zachodu. Według nas, płeć piękna w tamtych rejonach jest nieszanowana, pomijana. Znamy skrajne przypadki poniżania kobiet, niesprawiedliwości wobec nich. Oczywiście, równouprawnienie na Bliskim Wschodzie wplynęło by pozytywnie na wiele istnien, ale w tym subiektywnym patrzeniu zapominamy o jednym. Te kobiety się na to zgadzają, są szczęśliwe. Mimo, że dla nas to kompletna abstrakcja, Arabki, które żyją tak od zawsze, nie mają z tym problemu. Można by polemizować, czy to przez zacofanie, ale nie możemy przekonywać tych kobiet, że żyją w kłamstwie, iż ich szczęście jest ułudą.
 
         Jednak największą luką w naszej wiedzy jest sytuacja izraelsko-arabska. Bronimy Żydów, którzy jako diaspora tułali się po świecie. Współczujemy za Holocaust i ogromny ubytek w populacji. Izrael jest najlepiej zmilitaryzowanym państwem na świecie. Prowadzi perfekcyjną grę medialną, potrafi korzystnie kreować swój wizerunek. W zachodniej telewizji usłyszymy, że Palestyńczycy dokonali rzezi, ale gdy robią to Żydzi, mówi się 'dosyć burzliwy okres, bez przerażających newsów'. Izrael powstał w 1948 roku na terenie ówczesnej Palestyny. Zaskakujące jest to, iż ludzie, którzy podczas drugej wojny światowej byli traktowani jak zwierzęta, potrafią zrobić to samo innym. Palestyńczycy mieszkają w barakach, od wielu lat walczą o swoje ziemie, przez co są linczowani na skalę światową. O nich powiemy, że są terrorystami, o nas, walczących o niepodległość, mówimy 'herosi'. Mieszkańcy Autonomii Palestyńskiej żyją, jak podczas wojny z ubiegłego wieku. Stoją w kolejkach po pozwolenia na operacje, mają godzinę policyjną, Żydzi fundują im naloty, grabiąc ich dorobek. Jak wiele może zdziałać dobra polityka zagraniczna i posiadanie swoich ludzi w odpowiednich mediach, aby wybielić się w oczach całego świata.
 
         To tylko namiastka tego, co dzieję się na Bliskim Wschodzie. Ale najważniejsi w tym wszystkim są przeciętni ludzie. Ludzie, którzy tak, jak my, opowiadają sobie kawały, zamawiają pizze, romansują, martwią się o egzaminy. Priorytetami w mediach są szokujące newsy- zamachy, porwania, gwałty. Bieda, korupcja czy głód nie są wartościowymi tematami. Nie znamy tragedii ludzi Bliskiego Wschodu, bo to się nie sprzedaje. Boimy się Arabów, bo myślimy, że każdy to terrorysta. Nie boimy się za to jechać do Ziemi Świętej, bo przecież każdy tam jest 'święty'. Oczywiście odnoszę się tu tylko i wyłącznie do Izraelskich władz. Tak samo w krajach arabskich całą tę otoczkę grozy kreują ludzie, którzy są najbardziej widziani lub byli symbolami tamtejszego świata, chociażby Osama bin Laden czy Saddam Husajn. W całej tej grze mediów zapomina się o najistotniejszym- prawdziwym cierpieniu. I nie mówię tu o prostytutce,  płaczącej nad gruzami 'ukochanego' domu, która pięć minut wcześniej dostała sto dolarów, a kamera skierowana jest tak, aby nie było widać zwisającego mikrofonu przypominającego mopa. Mówię o tym cierpieniu, które nigdy nie ujrzało i nie ujrzy światła dziennego.
 
         O istocie tego problemu dowiedziałam się dopiero z książki pod tytułem 'Szokujące fakty z życia reportera', autorstwa holenderskiego dziennikarza Jorisa Luyendijka. Zdecydowanie polecam tę pozycję wszystkim, którzy są ślepo zafascynowani pracą w mainstreamowych mediach, ale również tym, którzy ciekawi są prawdziwego powodu zamachu na WTC, sytuacji niedemokratycznych państw arabskich, prawdziwego obrazu palestyńskiego terroru czy też zamachów widzianych oczami człowieka z ulicy.
 
         A propos demokracji i naszego Zachodu... nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, jak to jest stać w kolejcę po pozwolenie na operację raka, czy też płacenia w hotelu dodatkowych stu złotych za to, aby nikt nas nie okradł. Warto czytać, aby uzmysłowić sobie jak wiele mamy, a tego po prostu nie doceniamy.